Rok 1913. Dwudziestoletni Jerzy Kuncewicz studiuje chemię w gronie około tysiąca polskich studentów, którzy – bojkotując uczelnie rosyjskie – zapisują się do wyższych szkół w Belgii, w Liège i Verviers.
Kuncewicz dostrzega afisz, zapraszający na zebranie dotyczące „Sprawy żydowskiej w Polsce”. Bierze udział w spotkaniu, na którym liczni studenci oskarżają Polaków o skrajny antysemityzm. Młody Jerzy odpiera zarzuty, udaje mu się przekonać część słuchaczy.
Po zakończeniu zebrania podchodzi do Kuncewicza nieznajomy. Przedstawia się; „Bronstein” – Lew Trocki. Mówi: „[…] podziwiałem pana sposób panowania nad wrogą salą. […] Jestem członkiem tajnej organizacji rosyjskiej dążącej do obalenia caratu, zapewnienia ludności wolności, pracy i chleba. Jadę do Wiednia na spotkanie z towarzyszami, chętnie bym pana z sobą zabrał, aby pan mógł bliżej poznać nasze cele i metody działania.”
Jerzy Kuncewicz odmawia: „Jestem Polakiem. […] Bez odzyskania wolności dla Polski nie ma wolności dla Polaków!”
Trocki usiłuje go przekonać: „Niedługo będzie rewolucja. Rewolucja zwycięży, a naczelnym wodzem będę ja.”