„Wszystko tonie w oparach krwi, w dusznych wyziewach cielesnych …” — napisał Stefan Napierski po przeczytaniu Przymierza z dzieckiem Marii Kuncewiczowej, które wydrukowano w „Bluszczu” w roku 1926.
Wybuchł skandal. Zaprotestowały czytelniczki. Nie podobał się zbyt naturalistyczny opis porodu oraz teza o powolnym i bolesnym kształtowaniu się miłości macierzyńskiej, która nie jest „dana”.
Redaktor naczelna „Bluszczu”, Wanda Pełczyńska, wraz ze „skandalistką” Kuncewiczową bezskutecznie próbowały odpierać ataki. Rozpadł się zespół redakcyjny: osoby, które zdecydowały się odejść, utworzyły nowe czasopismo – „Kobietę Współczesną”.
Skojarzenie z Przybyszewskim, poprzez przywołane przez krytykę pojęcia „nagiej duszy”, nie wyszło Kuncewiczowej na dobre. W niektórych środowiskach dopiero następne jej utwory przełamały sławę gorszycielki.
Czy Przymierza z dzieckiem wytrzymało próbę czasu? Z tezą o trudnej miłości do dziecka można się zgodzić, jednak zarzuty, wysuwane przez część krytyków literackich, dotyczące przesadnej metaforyzacji utworu, wydają się jak najbardziej uzasadnione.
[Na fotografii: Maria Kuncewiczowa z synem Witoldem w Kazimierzu Dolnym, lato 1923].