Zabawną anegdotę – nie tylko literacką, ale i cukierniczą, znajdujemy w bieżącym dodatku do „Rzeczypospolitej” („PlusMinus z 18/19 sierpnia 2012). Otóż wielką popularnością wśród obywateli Islandii cieszył się polski wafelek z „Olzy”-Cieszyn, noszący nazwę prince polo. Skąd się tam wziął? Podobno Władysław Gomułka nakazał spłacanie polskiego długu wobec Islandii za pomocą popularnego wyrobu. Taką opinię polskiego dyplomaty – Andrzeja Jaroszyńskiego – na temat przyczyn eksportu „polskiego księcia” na wyspę przytacza „Rzeczpospolita” za miesięcznikiem literackim „Akant”. Polski produkt stał się tak popularny, że znalazł się w książce laureata nagrody Nobla z roku 1955 Halldora Laxnessa. Powieść z polskim i słodkim akcentem nosi tytuł Kristnihald undir jökli. Wafle zostały „uwiecznione”.
Polski wafelek, podobnie jak magdalenka, przenosi — tym razem do gabinetu nieznanego pisarza, którego fotografię oraz dwie okładki jego książek – reprodukujemy.