Tomas Venclova, wybitny pisarz, tłumacz, krytyk i wykładowca akademicki (Yale), skończył 75 lat.
Mieliśmy zaszczyt w Domu Kuncewiczów gościć Profesora (r. 2011), o czym już pisałam w poście Ławeczka Miłosza i Venclovy.
Wybitny Litwin ma polskie korzenie. Ciekawe informacje przynosi bieżący post Antoniego Radczenko na portalu http://pl.delfi.lt: „[…] Babcia poety była polską szlachcianką z Ukrainy, która wyszła za mąż za litewskiego szlachcica. Z moją matką, która była już Litwinką, jak to się mówi „pełną gębą”, do końca życia rozmawiała po polsku. Wtedy nauczyłem się pierwszych wyrazów, jak filiżanka’ – wyjaśnił Venclova. […]” .
Wielojęzyczność Venclovy ma ogromne znaczenie, co trafnie określił prof. Stefan Chwin w swojej Laudacji na cześć profesora Tomasa Venclovy, wygłoszonej w r. 2010 na Uniwersytecie Gdańskim: „[…] osobowość intelektualną Tomasa Venclovy określa zdolność do spojrzenia na litewskie sprawy także z polskiej perspektywy. Ten dar, który chętnie nazwę darem niezwykłej kulturoznawczej empatii, pięknie łączy się w jego przypadku z ewangelicznym darem języków, bo poliglotyzm Tomasa Venclovy jest jedną z bram, przez które dusza może od środka poznawać cudze światy. Faktycznie Tomas Venclova ma trzy języki ojczyste: litewski, polski i rosyjski, co pozwala mu głęboko wnikać w materię kultur skłóconych często ze sobą sąsiadów.”
AD MULTOS ANNOS, PANIE PROFESORZE! A potem jeszcze więcej.