Tag Archives: Maria Kuncewiczowa

Szpulka / A Spool

W zakamarkach Domu Kuncewiczów znalazłam amerykańską szpulkę

z brązową tasiemką.

In a dark corner of Maria and Jerzy Kuncewicz House I have found an American spool of brown ribbon.

A Ribbon Spool

W środku był negatyw czarno-białej fotografii.

Inside I found a negative of a black and white photo.

Wywołałam negatyw i zobaczyłam piękne zdjęcie  Marii.

I developed the negative and I saw a beautiful picture of Maria

2

Kto i dlaczego włożył „ją” do szpulki?

Who and why put „her” into this spool?

3

Małe tajemnice życia …

Life’s little secrets …

13 Komentarzy

Filed under Cymelium i curiosum / Keimélion and curiosum, Maria Kuncewiczowa i jej rodzina / Maria Kuncewicz and her Family, Niedyskrecje / Indiscreetness, W poszukiwaniu straconego czasu / Auf der Suche nach der verlorenen Zeit / In Search of Lost Time

Drzewa Jerzego (Jerzy’s Trees)

 

Jesienna natura  kieruje myśli w stronę Jerzego Kuncewicza i jego miejsca w nostalgicznym ogrodzie, który otacza Willę „Pod Wiewiórką”.

Warsztatowi pisarskiemu Marii Kuncewiczowej zawdzięczamy treściwą charakterystykę twórcy domu Kuncewiczów:

” Jerzy, ty tak szanowałeś drzewa, słyszałeś w nich po­wiew międzyplanetarny, zahaczający o Ziemię. Nie po­zwalałeś drzew ścinać, upierałeś się nawet przy wierz­bie nie twojego sadzenia. Stała uczepiona korzeniami zbocza koło grobli łączącej dwie części gruntu przedzielone jarem. Zasadził ją, pewnie ze dwadzieścia lat temu, jakiś obcy, samowolny wiatr, wyprowadziło z błota słońce, oszczędziły mrozy, zapłodniły pszczoły.

Nie była złocista, nie zamiatała powietrza warkoczami. Była bardzo wysoka, szarawa, sztywna, rozszczepiona na dwa pnie. Przeszkadzała jarzębinom i klonowi, rzucała cień na azalie. Mówiłam

– Po co nam ta wierzba, ani płacząca, ani swoja?

– Ona żyje – powiedziałeś.

– Ona zabiła azalie! – krzyknęłam.

-To nie nasza rzecz takie wojny- usłyszałam.

Mijał drugi rok, odkąd ciebie zakopano. W miejsce bieli napływała szarość, codziennie bardziej zielona. Otóż któregoś ranka niechciana wierzba oszalała. Za­skrzypiała, potrząsnęła koroną, zamiotła sobą powietrze i runęła w szum, bezład, w liściastą zawieruchę, w zemstę za strach przed burzą, za nudę upałów, za zimne anielstwo śniegu, za wszystko, czego ona ani my nie lubiliśmy.

Katastrofa była tak gęsta i niespodziewana, że mój świat się zachwiał i ty w twoim nowym bycie chyba także doznałeś wstrząsu.

[Maria Kuncewiczowa, Listy do Jerzego, Warszawa 1988]

Dodaj komentarz

Filed under Maria Kuncewiczowa i jej rodzina / Maria Kuncewicz and her Family, Ogrody Marii Kuncewiczowej / Maria's Garden, Tajemnice "Willi pod Wiewiórką" / The Squirrel Residence's Secrets

Sigrid i Maria wracają do domu

Niedawno wspomniałam o Krystynie, córce Lavransa, ulubionej książce Marii Kuncewiczowej (ur. 1895), napisanej przez Sigrid Undset (ur. 1882). Kiedy studiowałam życiorys norweskiej noblistki, zwróciły moją uwagę pewne podobieństwa pomiędzy jej losem a dziejami Marii, która wprawdzie Nobla nie dostała, ale była dwukrotnie nominowana do tej nagrody.

Obie pisarki zajmowały się „kwestią kobiecą”, która była i jest najbardziej interesująca w ich dziełach.  Najkrótsza charakterystyka utworów Undset i Kuncewiczowej odwołuje się do nurtu psychologizującego w literaturze.

Jedna i druga – Sigrid i Maria – urodziły się w wykształconych i postępowych rodzinach, obie peregrynowały w młodości: Sigrid z Danii do Norwegii, Maria z Rosji do ojczystej Polski. Obie opuściły ojczyzny w czasie II wojny światowej, uchodząc przed Niemcami. Następnie, wprawdzie w innych latach, znalazły się w Stanach Zjednoczonych. Do domu wróciły po wojnie tak szybko, jak to było możliwie. I w tych domostwach w Lillehammer i w Kazimierzu Dolnym, zakończyły życie. Sigrid już w r. 1949, Maria aż 40 lat później.

Ukochane siedziby pisarek, drewniane, otoczone bujną roślinnością, są do siebie podobne. Oba domy są muzeami biograficzno-literackimi.

Dodaj komentarz

Filed under Ogrody Marii Kuncewiczowej / Maria's Garden, Zrozumieć Kuncewiczową / To understand Maria Kuncewicz

„Król Dawid” i „Książę Igor” grali dla Kuncewiczowej

Znów będzie  wątek muzyczny, ale  w „Willi pod Wiewiórką” zawsze są obecne „struktury dźwiękowe”.

O legendarnym rosyjskim skrzypku Dawidzie Ojstrachu mawiano „Król Dawid”, o jego synu – „Książę Igor”. Można powiedzieć, że dwaj wybitni instrumentaliści niejednokrotnie grali dla Marii Kuncewiczowej. W jej „skarbach” znaleźliśmy bowiem płytę w ich wykonaniu z Koncertem D-dur op. 77 Johannesa Brahmsa. Ten ulubiony utwór Kuncewiczowej, stanowiący zresztą oś Cudzoziemki, wielokrotnie rozbrzmiewał w jej domu.  Piękno utworu niewątpliwie wyeksponował szczególnie Dawid, nazywany przez Światosława Richtera najwybitniejszym skrzypkiem wszystkich czasów. Zwłaszcza wysłuchanie Adagio  (tę część koncertu Brahmsa Kuncewiczowa lubiła najbardziej) na pewno wiele nam powie o samej pisarce.

Poszukajcie sobie  David Oistrakh, Brahms, Violin Concerto in D major, Adagio

Dodaj komentarz

Filed under Tajemnice "Willi pod Wiewiórką" / The Squirrel Residence's Secrets, Zrozumieć Kuncewiczową / To understand Maria Kuncewicz

Fantasia alla polacca

Fantasia alla polacca to nakreślony przez Marię Kuncewiczową portret psychologiczny „dekadenta i bluźniercy” Stanisława Przybyszewskiego. Tytuł nawiązuje do Fantazji polskiej (Fantaisie polonaise sur des thèmes originaux) Ignacego Paderewskiego. Dzieło to, które słynny muzyk skomponował w roku 1893, było wielokrotnie przez niego odtwarzane w różnych częściach świata. Zdaniem słuchaczy i recenzentów, właściwie odczytujących zamysł kompozytora, utwór oddawał ducha narodu polskiego – jego godność, smutek, przełamywany pogodą ducha, a także nadzieję. Ciekawe, że tytuł niosący tego rodzaju treści wykorzystała pisarka do dzieła autora Totenmesse. Czym się kierowała analizując życie „polskiego satanisty” pod takim a nie innym hasłem?

Kuncewiczowa napisała dzieło o Przybyszewskim korzystając ze stypendium The American Council of Learned Society z r. 1964. Praca w wydaniu książkowym ukazała się dopiero w r. 1979, kiedy autorka miała 84 lata [Proszę zwrócić uwagę na załączone zdjęcie przedstawiające solenizantkę]. Recenzenci, niezależnie od pochlebnych czy krytycznych opinii, podkreślali sprawność umysłową autorki dzieła, dogłębną znajomość utworów Przybyszewskiego, także tych napisanych po niemiecku. Docenili również analizę kontekstu kulturowego, w którym poruszał się „nihilista” Przybyszewski. Krytykowana co prawda przez recenzentów próba dotarcia, poprzez casus Przybyszewskiego, do źródeł schyłkowych tendencji w kulturze uniwersalnej II połowy XX wieku, wydaje się bardziej interesująca niż indywidualny los Stanisława Przybyszewskiego.
A oto ze strony http://www.culture.pl

Ignacy Paderewski : Fantaisie polonaise sur des thèmes originaux


2 Komentarze

Filed under Dzieła i dziełka Kuncewiczowej /Maria Kuncewicz's Great and Little Masterpieces, Polecamy! / Recommended by us!, Tajemnice "Willi pod Wiewiórką" / The Squirrel Residence's Secrets, Zrozumieć Kuncewiczową / To understand Maria Kuncewicz

Paryż, Londyn, Warszawa, Garwolin …

Kiedy w czerwcu 1940 roku wyjeżdżałam rankiem z Paryża, dzień był słoneczny Bazylika Sacre Coeur unosiła się nad miastem, jak wizja lepszego świata, a paryżanie na bocznych uliczkach dumnie nieśli w ręku swoje białe chleby. Gdzieś w górze toczył się huk dział, ale można to było wziąć za odgłosy burzy, która jak lubią mówić optymiści – mija bokiem. Dopiero na dworcu złudzenia prysły. To, co się tam działo było samo w sobie burzą. Pociąg wreszcie ruszył i między głowami pasażerów udało mi się jeszcze zobaczyć złoty błysk kopuły Inwalidów. Ileż to razy w ciągu długich lat wojny, słuchając huku detonacji w Londynie, miałam w oczach ten pożegnalny blask Paryża. Tę kopułę napoleońską, tak związaną z historią wojen w Europie. O Napoleonie Pierwszym mówiło się sporo w czasie, gdy Hitler groził Anglii inwazją. W Oxfordzie oglądałam cykl starych rycin przedstawiający w karykaturze rzekomy tunel Napoleona pod La Manche, projektowany dla podbicia wyspy. A jednak w tym samym Oxfordzie, kiedy na progu kantyny wojskowej stawał żołnierz Les Forces Francaises Libres, Angielki czym prędzej puszczały na patefon płytę z Marsylianką. Przez sekcję francuską brytyjskiego radia płynęły wtenczas z Paryża smutne wieści. Przez polską sekcję tegoż radia wieści z Warszawy płynęły wręcz tragiczne. W wydawnictwach polskiej propagandy snuł się ponury film: Katedra Sw. Jana w gruzach, kolumna Króla Zygmunta powalona, cokół Księcia Józefa pusty.

Dla polskich żołnierzy dziewczęta angielskie także miały płyty specjalne i Mazurek Dąbrowskiego wkrótce stał się popularny nad Tamizą. Jednakże, kiedy zwycięstwo zaczęło przechylać się na stronę aliantów, pewien mój znajomy „Pancerniak”, wyłażący ze skóry, żeby przepadkiem nie ominęła go inwazja, umilkł wśród rozmowy, a potem warknął: „Co mi po tej Europie, jeżeli z Garwolina podobno kamień na kamieniu nie został. Wkrótce po zawieszeniu broni spotkałam go znów w Londynie. Walczył pod Paleis, wyzwalał Holandię, na urlop udało mu się wyskoczyć do Paryża. Nie tylko z Garwolina, ale i z Warszawy niewiele już wtedy zostało nieroztrzaskanych kamieni. „Pancerniak” stracił siostrę w Powstaniu. Był mizerny i bardzo oczywiście smutny, nagle się rozjaśnił: „Ale Paryż stoi, taki sam, stoi jak stał.”

[Fragment wspomnień Marii Kuncewiczowej –  Radio Paryż, 12 października 1948 r.]

2 Komentarze

Filed under Tajemnice "Willi pod Wiewiórką" / The Squirrel Residence's Secrets, Zrozumieć Kuncewiczową / To understand Maria Kuncewicz

Ulubiona książka Marii Kuncewiczowej

Pytana o ulubioną książkę, Maria Kuncewiczowa zawsze odpowiadała: „Sigrid Undset Krystyna, Córka Lavransa”. Nigdy nie zmieniła zdania.Twierdziła wręcz, że przez długie lata nie odnalazła utworu ciekawszego i bardziej pasjonującego niż norweska powieść ze średniowiecza. Zawiera ona tak sugestywne obrazy:

Lavrans rzeczywiście dobrze się czuł między tymi biednymi ludźmi, mieszkającymi wysoko w górach, na karczowiskach i w osiedlach na pograniczu gminy; wśród nich był zawsze wesół i skory do żartów. Mówił z nimi o leśnych zwierzętach i renach żyjących na górskich halach, i o strachach ukazujących się w takich miejscach. Pomagał im radą i czynem, oglądał im chore bydło, stawał z nimi do kowadła i do ciesielskiej roboty, ba, jako człowiek niezwykłej siły pomagał przy wydobywaniu największych kamieni lub korzeni. Dlatego ci ludzie witali zawsze z wielką radością Lavransa syna Bjórgulfa i jego wielkiego czerwonego ogiera Guldsveina. Guldsvein był pięknym zwierzęciem z błyszczącą sierścią, białą grzywą, białym ogonem i jasnymi oczami  był silny i tak ogromny, że mówiono o nim w dolinach, ale wobec Lavransa był zawsze potulny jak jagniątko i pan jego zwykł mawiać, że kocha swego rumaka jak młodszego brata.

Hasło „Zrozumieć Kuncewiczową” narzuca poznanie Krystyny. Zdumiewające, lecz dzieło rzeczywiście czyta się znakomicie, dając wiele do myślenia. Oczywiście, nie brakuje czytelników, których wręcz rozbawia rzekoma naiwność tytułowej bohaterki.

Łatwo znaleźć podobieństwa pomiędzy życiem i dziełem Sigrid Undset (1882–1949) i Kuncewiczowej. Cdn.

Fotografia młodej Sigrid Undset  jest dziełem Agnete Faber. Pochodzi ze strony:

http://www.maihaugen.no/Bjerkebek/Sigrid-Undset/Portretter/?image=2

Dodaj komentarz

Filed under Piękne książki / Beautiful Books, Polecamy! / Recommended by us!, Tajemnice "Willi pod Wiewiórką" / The Squirrel Residence's Secrets, Zrozumieć Kuncewiczową / To understand Maria Kuncewicz

Kuncewiczowa prezydentem

Zegar odmierzający czas emigracji: dar od pisarzy-wygnańców

Część II postu pt. Maria Kuncewiczowa i PEN opublikowanego 7 września 2012 r.

[PEN: po angielsku „pióro”, a także skrót słów „Poets, Essayists, Novelists”]

Z inicjatywy Marii Kuncewiczowej powstał w r. 1950 w Londynie The International P.E.N. Club Centre for Writers in Exile (PEN Klub dla Pisarzy-Wygnańców). Pisarka została jego prezydentem. W czasie powstawania PEN in Exile wspomagali Kuncewiczową twórcy z Europy Środkowo-Wschodniej, a także literaci z Półwyspu Iberyjskiego, jak również z Chile, Chin, Wietnamu i Grecji oraz innych państw o ograniczonych prawach obywatelskich. Podobne stowarzyszenia istniały w l. 30. XX wieku w Niemczech i w Austrii, organizowano też PEN Cluby narodowe w czasie II wojny światowej. Bezpośrednim powodem powołania PEN in Exile była właśnie decyzja likwidacji tychże narodowych klubów, podjęta uchwałą przez kongres The International P.E.N. Club latem 1946 r.

Stowarzyszenie PEN In Exile miało swoje oddziały we Francji, Wielkiej Brytanii i USA, a także w Austrii, Niemczech, Szwajcarii i Szwecji. Należeli do nich pisarze różnych narodowości. Kuncewiczowa sprawowała godność prezydenta PEN in Exile aż do wyjazdu do Polski w r. 1962.

Stowarzyszenie istnieje do tej pory pod inną nazwą: The Writers in Exile Network. Zmieniły się bowiem jego zadania i obszar zainteresowań w związku z uzyskaniem niezależności przez większość państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Najcenniejszymi inicjatywami PEN in Exile były międzynarodowe wydawnictwa zwarte i ciągłe, konferencje, spotkania autorskie i festiwale oraz działalność translatorska. Występowano z apelami w obronie uciskanych narodów i jednostek.

W domu Kuncewiczów znajduje się zegar ofiarowany Kuncewiczowej przez pisarzy-wygnańców, kiedy pisarka opuszczała Wielką Brytanię. Zawiera taką inskrypcję:

TO OUR ESTEEMED FOUNDER

AND FIRST PRESIDENT MARIA KUNCEWICZ

WITH MUCH LOVE

P.E.N. CENTRE FOR WRITERS IN EXILE

LONDON, MARCH 1955

Dodaj komentarz

Filed under Dzieje inteligencji polskiej XIX i XX wieku / The Polish Intelligentsia and its History (XIX-XX century), Dzieła i dziełka Kuncewiczowej /Maria Kuncewicz's Great and Little Masterpieces, Tajemnice "Willi pod Wiewiórką" / The Squirrel Residence's Secrets

Gombrowicz i Miłosz chwalili Kuncewiczową

Zaskakujące wiadomości dotyczące pozytywnego stosunku dwóch wybitnych pisarzy polskich, Czesława Miłosza i Witolda Gombrowicza,  do Marii Kuncewiczowej przynosi, między innymi, jeden z tekstów dr Alicji Szałagan pt. Maria Kuncewiczowa i ‘Leśnik’ w kręgu paryskiejKultury”.

„[…] Nadeszły też listy od pisarzy z bezpośredniego kręgu „Kultury”. Najobszerniejsza i najbardziej interesująca była wypowiedź Gombrowicza, który odwdzięczył się za pochwalną opinię Kuncewiczowej o Ślubie, bardzo przez niego cenioną i cytowaną przy zabiegach wydanie swoich utworów. W sprawie Leśnika napisał do autorki 19 VIII 1952: […] nie wiem, czy ja mogę być sędzią lub znawcą czegokolwiek – dawniej miałem siebie za niezłego krytyka, ale dziś zanadto pochłania mnie własny świat. Niech więc Pani nie szuka w mych słowach obiektywizmu. Uderza mnie, że tyle jest między nami wspólnego, jakby wyobraźnia Pani i moja wybrały się pod rękę na spacer (wyczuwam to w rozmaitych szczegółach, w niuansach), a jednocześnie jest Pani mi obca jak z innej planety. […] Chyba żadnego Polaka nie czytam z takim zdziwieniem, a może i niewielu cudzoziemców. Istnieje tu coś swoistego, coś, co musiało uformować się nie w treści, a w samym sposobie operowania słowami, obrazami etc. Ale tu zarzucam Pani, że Pani nie dość jest genialna, to jest nie ma w Pani woli genialności. […] Wyraźnie jednak widać, jak ten demoniczny i pierwotny w Pani element spętany jest jakimś skrupułem moralnym i jakimś sentymentem, jak „dobroć” i „litość”, i „obywatelstwo”, i to wszystko, co w Pani jest poczuciem odpowiedzialności, stają na przeszkodzie temu wyładowaniu. […] Proszę zauważyć, że nie krytykuję bynajmniej powieści, która jest wysokiej klasy i naładowana wieloma inspiracjami […]. Ale wyczuwam ten kształt, który w niej drzemie jako możliwość. […] myślę, że literaturze polskiej w ogóle przydałby się okres większej kategoryczności, bezwzględności, bardziej śmiałego wyżycia się w sztuce, gdyż my dotychczas nie „staliśmy się”, nie istniejemy dostatecznie. To można proponować tylko osobom, które skądinąd opanowały już język kultury – można proponować jako przezwyciężenie i superacje. Wszystko to podsuwam Pani przenikliwej inteligencji jako materiał do przemyślenia, o ile, rzecz jasna, już Pani dawno tego nie przemyślała. Na tym kończę i bardzo się cieszę, że powieść wywołała tu doskonałe reakcje w osobach, których zdanie nauczyłem się cenić. Bardzo wątpię, aby ta w gruncie rzeczy bardzo trudna książka została należycie oceniona przez naszych „społeczników” .

Króciutki i raczej chłodny list otrzymała Kuncewiczowa od Czesława Miłosza, który z większym przekonaniem w korespondencji z Giedroyciem kwitował lekturę Leśnika jako doskonale napisaną i bardzo interesującą, choć przystąpił do niej „usposobiony nieufnie”. Wyraził też przy tej okazji podobną do cytowanej już tu opinii Kuncewiczowej refleksję na temat sytuacji pisarza na emigracji: „Napisałem do niej trzy zdania podziękowania, bo sądzę, że autor izolowany i piszący w próżnię tego potrzebuje – dowód, że jest ktoś, komu chce się wziąć do ręki pióro, żeby podziękować za trud. Z jej odpowiedzi wnioskuję, że zrobiłem jej przyjemność.”

O pozytywnym stosunku Brunona Schulza do Kuncewiczowej będzie innym razem.

Dodaj komentarz

Filed under Dzieła i dziełka Kuncewiczowej /Maria Kuncewicz's Great and Little Masterpieces, Tajemnice "Willi pod Wiewiórką" / The Squirrel Residence's Secrets

Tragiczny król

 

W Naturze Maria Kuncewiczowa kilkakrotnie wspomina poetę Jana Lechonia (1899–1956). Komentarz do jego samobójczej śmierci jest jednym z bardziej dramatycznych fragmentów książki.

‚[…]

Złożyłem koronę

I pas słucki przewiązałem

Na żałobną stronę.

Poeta odwrócił się w stronę królów tragicznych i stal się sam królem tragicznym.

Ale na sali żałoby nie było, żałoba już wtenczas nie była modna. Nic dziwnego, że we Fredrowskiej komedii, która wypełniła inną część wieczoru, Lechoń wykazał du­ży talent aktorski, grając rolę Odludka, nie Poety.

Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy. Pokazywał mi cymelia swojej biblioteki i obraz Makowskiego. Obiecał na jakiś weekend przyjechać do Sea Cliff. Był taki zmienny, wcale mnie nie zdziwił, telefonując, że nie, nie przyjedzie, nie może. Jego głos przychodził z próżni jeszcze głuchszej niż na rue Bassano. ‘Przepraszam. Proszę się za mnie mo­dlić. Ja nie jestem taki, jak mówią. Może nie lepszy. Ale inny. Może nie gorszy. Tylko inny.’ Położył słuchawkę.

Nie miałam odwagi modlić się za niego, bo musiała­bym prosić o drugą urnę z popiołami w kościele Saint-Germain-des-Pres — obok popiołów Jana Kazimierza. Nie modliłam się nawet, żeby moje własne, prozaiczne „Inaczej” pozostało na ziemi.

Ostatni raz widziałam Lechonia w trumnie. Po skoku z osiemnastego piętra czaszkę miał sklejoną i połataną. Na twarzy, zamiast krwi, wosk i szminka. Leżał w masie kwiatów, król tragiczny bez pasa słuckiego na żałobną stronę, Herostrates, który zniszczył siebie. Ludzie przy­chodzili z biur i z domów tak jak stali, w różnokolo­rowych ubraniach. Oglądali poetyczną kukłę, spuszczali oczy i odchodzili, szepcząc, każdy do swojej prozy.

Na pogrzebie nie byłam. Za to przez kilka lat przejeż­dżałam kolejką mimo olbrzymiego usypiska kamieni na­grobnych, gdzie się rozłożył w ziemi na Long Island „stary poeta z Warszawy”. […]’

Jan Lechoń wyskoczył z okna hotelu Hudson w Nowym Jorku.

Dodaj komentarz

Filed under Przyjaciele Domu Kuncewiczów / Friends of the Kuncewicz House